iStockWidok Z Lotu Ptaka Na Wielką Rafę Koralową - zdjęcia stockowe i więcej obrazów Wielka Rafa Barierowa - Wielka Rafa Barierowa, Australia, Koral - ParzydełkowcePobierz to zdjęcie Widok Z Lotu Ptaka Na Wielką Rafę Koralową teraz. Szukaj więcej w bibliotece wolnych od tantiem zdjęć stockowych iStock, obejmującej zdjęcia Wielka Rafa Barierowa, które można łatwo i szybko #:gm1215131300$9,99iStockIn stockWidok z lotu ptaka na Wielką Rafę Koralową – Zdjęcia stockoweWidok z lotu ptaka na Wielką Rafę Koralową - Zbiór zdjęć royalty-free (Wielka Rafa Barierowa)OpisAerial view of the Great Barrier wysokiej jakości do wszelkich Twoich projektów$ z miesięcznym abonamentem10 obrazów miesięcznieNajwiększy rozmiar:3024 x 4032 piks. (25,60 x 34,14 cm) - 300 dpi - kolory RGBID zdjęcia:1215131300Data umieszczenia:30 marca 2020Słowa kluczoweWielka Rafa Barierowa Obrazy,Australia Obrazy,Koral - Parzydełkowce Obrazy,Rafa - Zjawisko naturalne Obrazy,Ujęcie z lotu ptaka Obrazy,Wyspa Hamilton Obrazy,Morze Obrazy,Hardy Reef Obrazy,Queensland Obrazy,Rafa koralowa w kształcie serca Obrazy,Bez ludzi Obrazy,Fotografika Obrazy,Kierunki podróży Obrazy,Klimat tropikalny Obrazy,Natura Obrazy,Obiekt światowego dziedzictwa UNESCO Obrazy,Pejzaże Obrazy,Pionowy Obrazy,Pokaż wszystkieCzęsto zadawane pytania (FAQ)Czym jest licencja typu royalty-free?Licencje typu royalty-free pozwalają na jednokrotną opłatę za bieżące wykorzystywanie zdjęć i klipów wideo chronionych prawem autorskim w projektach osobistych i komercyjnych bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat za każdym razem, gdy korzystasz z tych treści. Jest to korzystne dla obu stron – dlatego też wszystko w serwisie iStock jest objęte licencją typu licencje typu royalty-free są dostępne w serwisie iStock?Licencje royalty-free to najlepsza opcja dla osób, które potrzebują zbioru obrazów do użytku komercyjnego, dlatego każdy plik na iStock jest objęty wyłącznie tym typem licencji, niezależnie od tego, czy jest to zdjęcie, ilustracja czy można korzystać z obrazów i klipów wideo typu royalty-free?Użytkownicy mogą modyfikować, zmieniać rozmiary i dopasowywać do swoich potrzeb wszystkie inne aspekty zasobów dostępnych na iStock, by wykorzystać je przy swoich projektach, niezależnie od tego, czy tworzą reklamy na media społecznościowe, billboardy, prezentacje PowerPoint czy filmy fabularne. Z wyjątkiem zdjęć objętych licencją „Editorial use only” (tylko do użytku redakcji), które mogą być wykorzystywane wyłącznie w projektach redakcyjnych i nie mogą być modyfikowane, możliwości są się więcej na temat obrazów beztantiemowych lub zobacz najczęściej zadawane pytania związane ze zbiorami zdjęć.
W zeszłym roku naukowcy powiedzieli, że australijska Wielka Rafa Koralowa nie przetrwałaby kolejnego bielenia. Według ekspertów w tej dziedzinie dzieje się to właśnie teraz.15 października 202015 października 20200673 Przeprowadzone badania wykazały, że w ciągu ostatnich 25 lat australijska Wielka Rafa Koralowa straciła ponad połowę swoich koralowców. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest podniesienie się temperatury mórz i oceanów, które wywołuje tzw. blaknięcie korali, prowadzące w efekcie do ich poważnego osłabienia i śmierci. Naukowcy odkryli, że na Wielkiej Rafie Koralowej w Australii, będącej największym systemem raf koralowych na świecie, wszystkie rodzaje koralowców uległy degradacji, a ich populacja znacznie się zmniejszyła. Widok z lotu ptaka na rafę Arlington fot. Luka Peternel CC BY-SA Największe spadki w populacji korali nastąpiły po wydarzeniach masowego blaknięcia w 2016 i 2017 roku. Niestety wspomniane zjawisko wystąpiło również w tym roku, co z pewnością odciśnie wyraźny ślad na kondycji całej rafy. Wspomniane badania zostały opublikowane w czasopiśmie Proceedings of the Royal Society B. Ich autorami są australijscy naukowcy zajmujący się badaniem mórz i oceanów w ARC Center of Excellence for Coral Reef Studies w Queensland. Rafa Moore fot. Holobionics CC BY-SA Naukowcy ocenili stan i wielkość kolonii koralowców na całej rafie w latach 1995-2017. Okazało się, że populacje korali spadły o ponad 50% i dotyczy to wszystkich rozmiarów i gatunków koralowców, ale szczególnie w przypadku koralowców rozgałęzionych i stołowych. Są to duże gatunki strukturalne, które zwykle zapewniają siedliska rybom i innym organizmom morskim. Koralowce dotknięte bieleniem fot. Andreas Dietzel Profesor Terry Hughes, współautor badania, powiedział, że te typy koralowców zostały najbardziej dotknięte przez masowe blaknięcie, które uszkodziło blisko dwie trzecie Wielkiej Rafy Koralowej. Blaknięcie czy też bielenie koralowców występuje, gdy korale pod wpływem stresu wypierają glony – znane jako zooksantelle – które nadają im kolor. Korale wprawdzie mogą się odrodzić, jeśli powrócą normalne warunki, ale może to zająć całe dziesięciolecia. Foto główne: Andreas Dietzel Koralowce to niezwykłe organizmy tworzące wspaniałe struktury. Poznajcie je w artykule Małgorzaty Sobońskiej opublkikowanym w 14 nuemrze kwartalnika DIVERS24! Magazyn w wersji cyfrowej dostępny jest nieodpłatnie, natomiast wersję drukowaną możesz nabyć w naszym sklepie internetowym.Wpisana na listę światowego dziedzictwa przyrody UNESCO Wielka Rafa Koralowa rozciąga się na przestrzeni około 345 km kwadratowych wzdłuż australijskiego wybrzeża, w odległości od 15 do 200 km od brzegów. Jej szerokość wynosi od 2 do 150 km. Wyląduj na Wielkiej Rafie Koralowej i popularnej plaży Whitehaven w ciągu jednego dnia dzięki biletowi Panoramic Seaplane Adventure. Ta podniebna przygoda zabierze Cię nad wpisany na listę światowego dziedzictwa Park Narodowy Wysp Whitsunday i Park Morski Wielkiej Rafy Koralowej z pełnym komentarzem podczas lotu, więc nic Cię nie ominie! Następnie czeka Cię spektakularna obserwacja koralowców z półzanurzonego statku w prywatnym miejscu rafowym na spokojnych wodach Hardy Lagoon. Ten sprytny statek posiada podwodną komorę widokową, a także słoneczne i zacienione pokłady, które ułatwiają wyskoczenie na kąpiel lub snorkeling. Kiedy dotrzesz do oślepiającej plaży Whitehaven, ciesz się świeżym piknikiem z nowymi przyjaciółmi. Rany, co za dzień!
Please verify you are a human Access to this page has been denied because we believe you are using automation tools to browse the website. This may happen as a result of the following: Javascript is disabled or blocked by an extension (ad blockers for example) Your browser does not support cookies Please make sure that Javascript and cookies are enabled on your browser and that you are not blocking them from loading. Reference ID: #ded3f175-13c1-11ed-b269-695251534858
Tłumaczenie hasła "Wielka Rafa Koralowa" na szwedzki Stora barriärrevet jest tłumaczeniem "Wielka Rafa Koralowa" na szwedzki. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Australijska Wielka Rafa Koralowa jest kolejnym przykładem sukcesu. ↔ Stora barriärrevet i Australien är en annan framgång. Katamarany opuszczają port w Cairns z samego rana. Ale nikt nie narzeka, że musiał wcześnie wstać - zwłaszcza, jeśli czekał cztery dni, bo nad regionem szalał cyklon i wszystkie rejsy były odwołane. Załamania pogody i wielodniowe deszcze to częste zjawisko w tym regionie Australii podczas lata (czyli naszą zimą), więc plan, by prosto z samolotu "wyskoczyć" na rafę i lecieć dalej, może się okazać nierealny. Warto mieć więcej czasu także dlatego, że okolice Cairns są nie mniej ciekawe niż sama rafa. W hotelach i hostelach ludzie z całego świata - Japończycy, Amerykanie, Niemcy, Szwajcarzy. Przygnała ich tu legenda największej rafy koralowej na świecie, od lat mieszczącej się w czołówce rankingu miejsc must see u większości globtroterów. Leżący na północnym wschodzie Australii Cairns jest główną bazą wypadową dla górnej jej części, uważanej za najpiękniejszą. Całej rafy, rozciągającej się wzdłuż wybrzeża stanu Queensland na długości ponad 2000 km, ogarnąć nie sposób. To ogromny organizm składający się z ponad trzech tysięcy samoistnych grup skalnych i setek wysp tropikalnych, w tym słynnych Whitsunday, Hamilton czy Hayman. Rafa to jeden z najbardziej złożonych i delikatnych ekosystemów świata. A jednocześnie największa atrakcja turystyczna Australii, która przynosi jej rokrocznie 5 mld dolarów. Każdego roku na spotkanie z nią wybiera się prawie 2 mln żądnych wrażeń turystów. To zarówno nurkowie, którzy spędzą na łodzi cały tydzień, krążąc od lokalizacji do lokalizacji i docierając na najbardziej odległe od lądu rafy (takie jak słynna Osprey Reef leżąca daleko na Morzu Koralowym), jak i amatorzy snorkelingu, podglądający wodne życie z powierzchni wody. Są wreszcie tacy, którym wystarczy widok rybek przez przezroczyste dno turystycznej łodzi, albo ci, którzy za największe przeżycie uznają spojrzenie na niekończący się lazurowy dywan rafy z góry, podczas lotu helikopterem. Podczas rejsu na rafę operatorzy wyświetlają filmy i opowiadają o walorach tego cudu natury. Szacuje się, że fundamenty Wielkiej Rafy Koralowej powstały 18 mln lat temu, a obecna faza rozwoju liczy sobie 9 tysięcy lat. Występuje tu ponad 400 różnych rodzajów koralowców, 1500 gatunków tropikalnych ryb, ponad 200 gatunków ptaków i około 20 gatunków gadów, a ponadto gąbki, płaszczki, małże i delfiny. W okolice rafy od lipca do września podpływają też kolonie migrujących z zimnych wód Antarktydy humbaków, które można podglądać w trakcie oferowanych przez agencje turystyczne kilkugodzinnych wypraw. Niektóre firmy zbudowały na rafie własne zakotwiczone platformy, do których dobijają łodzie z lądu. To opcja właśnie dla tych, którzy źle znoszą bujanie fal. Na takich platformach można się wygodnie przebrać, są sklepiki i miejsca do odpoczynku. Platforma ma jednak wadę - rafa wokół niej zazwyczaj jest "wyeksploatowana" i nie znajdzie się tu zbyt wielu podwodnych mieszkańców. Wielka Rafa Koralowa W dodatku po przybyciu na miejsce często się okazuje, że można się poruszać tylko w niezbyt dużej strefie, gdzie jest tłoczno od amatorów podglądania podwodnego świata. Oczywiście istnieje możliwość wypłynięcia dalej, w mniej uczęszczane rejony, operator podstawi nam nawet łódkę - tyle że za dopłatą. Agencje, które nie mają platform i z którymi spędza się cały dzień - albo dni - na łodzi, mają zazwyczaj kilka uzgodnionych lokalizacji i zabierają nurków od jednej do drugiej. Mogą je zmieniać w zależności od pogody, pływów czy aktualnego występowania podwodnych atrakcji. Decyzja o tym, dokąd płynąć, zapada nieraz tuż przed wyruszeniem w morze. Na pokładzie statku czekają już maski, rurki, akwelungi i pianki. Te ostatnie są niezbędne przez większą część roku ze względu na parzące meduzy (box jellyfish), których dotknięcie jest niezwykle bolesne, a może nawet zagrozić życiu. Im bardziej na północ, tym miesięcy wolnych od box jellyfish jest mniej (w okolicach Cairns nie ma ich tylko między czerwcem a październikiem). Na szczęście pianka i płetwy wystarczająco przed nimi chronią. Ale oto wystarczy jeden krok - i już jest się w wodzie. Przed oczyma otwiera się imponujący koralowy ogród. Można odnieść wrażenie, że ogląda się wyrastające z piaszczystego dna miasto, które najpierw pokryła lawa z wulkanu, potem zalało morze, a na jego ruinach powstało nowe pulsujące życie. Migocze ono teraz w promieniach odbijającego się od powierzchni wody słońca. Wraz z nurtem wody falują witki przyczepionych do skał ukwiałów, przypominając długowłosy dywan. Ławice różnokolorowych ryb uciekają przed wysuniętą ręką. Mienią się pomarańczowo-białe błazenki, jednoznacznie kojarzące się z bohaterem filmu "Gdzie jest Nemo?". Gdzieś między skałami czai się ciapkowaty łeb mureny, z zakamarków wynurzają się płochliwe krewetki i kraby. Na koralowcach leżą, pałaszując je, szmaragdowe rozgwiazdy. Jeśli ma się szczęście, można spotkać się z wielkim żółwiem morskim, prawdziwym szczęściarzom ukaże się przydacznia olbrzymia - największy małż świata, który osiąga rozmiar 1,5 metra i nawet 300 kg wagi. W styczniu w północnych strefach rafy jest duża szansa zobaczenia diabła morskiego, w kwietniu składających ikrę mątw. Foto: Onet Wielka Rafa Koralowa, strzępiel ziemniaczany Jeśli szczęścia brakuje, pomogą organizatorzy wypraw. Dokarmiają ryby, wabiąc je tym samym w okolice łodzi. Praktycznie każda z firm "oswoiła" i ochrzciła swojego wargacza maoryskiego, olbrzymie niebiesko-złote cielsko z wydętymi wargami, które w zamian za pokarm daje się fotografować. W miejscu zwanym Cod Hole, przy rafie Ribbon, do regularnych dostaw ziemniaków przyzwyczaiły się dwumetrowe grańce (Epinephelus tukula), nieprzypadkowo zwane przez Australijczyków potato cod. Ich obiadowy szał to główna atrakcja dla nurków. W innych miejscach, jak np. na Osprey Reef, dokarmiane są żyjące na rafie rekiny. Tam zresztą widowisko ma szczególną oprawę - skały ukształtowały naturalny podwodny amfiteatr, skąd nurkowie podziwiają szalejące drapieżniki. Spotkanie rekina zawsze wzbudza emocje - legenda żarłacza "ludojada" z filmu "Szczęki" robi swoje. Ale na rafie występują głównie szare rekiny rafowe, spokojne i niegroźne dla ludzi. Nagłaśniane przez media ataki żarłaczy białych czy rekinów tygrysich zdarzają się na chłodniejszych wodach w południowej części stanu Queensland lub na plażach wokół Sydney, Adelajdy czy Perth, gdzie rekiny prawdopodobnie biorą surferów za zbłąkane foki. Wiele osób, które nurkowały wcześniej np. w Morzu Czerwonym, a które po Wielkiej Rafie Koralowej spodziewały się wielokrotnie silniejszych wrażeń, nie ukrywa lekkiego rozczarowania. Jest pięknie, ale wiele lokalizacji nie przyprawia o totalny zawrót głowy. Przyglądając się rafie, nietrudno zauważyć, że w wielu miejscach blaknie i obumiera. To z jednej strony negatywny wpływ napływu turystów (na rafie działa ponad 800 operatorów, którzy dzień w dzień wysyłają w rejs 1,5 tys. łodzi), a z drugiej - zmian klimatycznych. Koralowce rozwijają się w ciepłej wodzie w symbozie z glonami, które odżywiają je i nadają im niezwykłe barwy. Ale woda nie może być zbyt ciepła - kiedy temperatura rośnie, co ma miejsce u wybrzeży Australii, ale i we wszystkich oceanach świata, glony umierają, a wraz z nimi koralowce. Ten proces jest najbardziej widoczny w rafie położonej najbliżej wybrzeża, skąd spływa do oceanu coraz cieplejsza i brudna woda. Być może mając na względzie obumieranie rafy, lokalne agencje starają się zwrócić turystom uwagę na atrakcje regionu nie tylko na wodzie, ale też na lądzie. Zwłaszcza że naprawdę jest tu co zwiedzać. Foto: Onet Wielka Rafa Koralowa, amfiprion Może nie w samym Cairns, gdzie wielkie hotele i apartamentowce powoli wypierają dawną niską zabudowę. Coraz mniej tu takich miejsc jak prawie osiemdziesięcioletni bar Railway Hotel, sprawiający wrażenie, jakby stał w Hawanie, a nie w Australii - ze ścian płatami odpada farba i tapeta, zamiast klimatyzacji nad głowami furkocze leciwy wiatrak. Doug, rybak, który wygląda, jakby 30 lat temu wpadł tu na chwilę i jeszcze nie wyszedł, nie ma wesołej miny, kiedy opowiada o swoim mieście. Pamięta, że w Cairns niegdyś było 27 pubów. Dziś zostało pięć. Wypierają je modne kluby i dyskoteki. Lepiej pożyczyć samochód i poświęcić kilka dni na eksplorację tropików w wersji australijskiej. Otaczające Cairns wzniesienia to płaskowyż Tableland - kraina tropikalnych rzek, jezior, wodospadów i gigantycznych figowców. Porasta ją najstarszy na świecie las deszczowy, który ciągnie się w stronę przylądka Tribulation. Godzinę drogi od Cairns leży Port Douglas, elegancki kurort z szeroką plażą, do którego lubią wpaść na wakacje australijscy i hollywoodzcy celebryci. Stąd również można popłynąć na rafę. Ale można też pojechać jeszcze bardziej na północ na Cape Tribulation, który ochrzcił w ten sposób w 1770 r. kapitan Cook, uszkadzając sobie wcześniej okręt o skały koralowców. Najpierw trzeba jednak pokonać promem rzekę Daintree, słynącą z pływających w niej krokodyli. Po drugiej stronie jest już prawdziwa dżungla. Po obfitych deszczach zdarza się, że w wielu miejscach jezdnię przecina strumień i zwykłą osobówką jedzie się z duszą na ramieniu. Daleko się zresztą nie zajedzie - wkrótce za backpackerską osadą PK’s Jungle Village, składającą się z ukrytych w dżungli bungalowów, asfalt się urywa. Dalej wzdłuż wybrzeża w stronę Cooktown prowadzi wąska nieutwardzona droga (Bloomfield Track), na którą lepiej nie wjeżdżać innym samochodem niż terenowy. Odcięty od świata Cape Tribulation z dzikimi i niemal pustymi plażami upodobali sobie kiedyś hipisi. Dziś coraz więcej drogowskazów kieruje do ukrytych w lesie ośrodków dla turystów z grubym portfelem - w klimatyzowanych sypialniach chronią się przed wilgocią, która sprawia, że pościel się lepi, a ręczniki nie chcą schnąć. Dla ciekawych przyrody są drogowskazy, zwiastujące poprowadzone w głąb puszczy (głównie po pomostach) szlaki. Las jest tak gęsty, że światło słoneczne ledwo się przebija do dolnych partii. Kłębowisko stojących na podmokłym terenie gigantycznych drzew, oplatających je i zwisających z góry poskręcanych korzeni figowców, palm, krzaków i mchów sprawia wrażenie, jakby człowiek przeniósł się do mitycznej tolkienowskiej krainy elfów. Wszystko to dosłownie huczy od ptasich i owadzich dźwięków i tylko patrzeć, jak chwilę po przejściu turystów puszcza wchłonie wyznaczony na jej terenie szlak. Piękno i ogrom lasu tropikalnego poczuć można też na południe od Cairns. Na terenie aborygeńskiego plemienia Mamu (a dokładniej: klanu Waribara, co znaczy "ludzie z wąwozu") zbudowano Rainforest Canopy Walkway. To 350-metrowy pomost prowadzący przez dżunglę pomiędzy koronami drzew. Na jego końcu stanęła prawie czterdziestometrowa wieża widokowa. Samo wejście na górę po trzęsących się schodach jest nie lada przeżyciem, a widok na zakole ziemistej rzeki North Johnstone i ciągnące się po horyzont lasy deszczowe nie ma sobie równych w tej części Australii. Puszcza dosłownie paruje, nad wzgórzami unoszą się mgły, a mokrzy od potu turyści wyglądają, jakby przed chwilą wyszli (w ubraniach) z basenu. Rainforest Canopy Walkway znajduje się przy drodze prowadzącej dalej do miejscowości Millaa Millaa. To prawdziwe zagłębie wodospadów. Ukryte w gęstym lesie z dziką furią zwalają swe wody ze skalistych ścian bądź opadają delikatnie jak kurtyna na deski teatru. Zarówno las deszczowy na płaskowyżu Tableland, jak i Wielka Rafa Koralowa wpisane są na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Czy dzięki temu uda się ją uratować? Pytanie jest zasadne, bo według najbardziej alarmujących przewidywań do 2050 r. rafa po prostu obumrze. Niewielka pociecha z tego, że rafy w innych częściach świata mają się jeszcze gorzej i znikają szybciej. Ta australijska jest najlepiej chroniona i choć nie wygląda jak za czasów, gdy do Australii w XVIII w. przybyli pierwsi biali ludzie, to jednak ciągle ma czym kusić i przyciągać. Zresztą - kto zobaczy na własne oczy, będzie pamiętać na zawsze. .